LECZO – LATO NA TALERZU!
LECZO, TO LATO NA TALERZU
Melduję, że z powodzeniem odparłem zmasowany atak kilkudziesięciu kilogramów warzyw z „poletka” rodziców. Efektem tego jest m.in. danie kojarzone z wakacjami, gorącymi dniami, słodkim smakiem i aromatem dodawanych świeżych ziół i przypraw. Mowa oczywiście o leczo. Warto przyjrzeć się temu daniu. Moje leczo jest trochę inne.
SKŁADNIKI
Nie podam tu, ani czasu przygotowania, ani ilości porcji, ani dokładniej listy składników. Wszystko zależy od Waszej fantazji!
Ja użyłem tego czego miałem dużo, a były to:
- uduszone na maśle w dużej ilości cebule z czosnkiem (to sekret mojej babci na pyszne leczo!), liściem laurowym i zielem angielskim, laską cynamonu oraz ostrą papryczką,
- do tego kolejno dodałem marchewkę i sól,
- po paru minutach dołączyły dynia z fasolką szparagową i gałązkami (a raczej gałęziami!) tymianku,
- kiedy całość zmiękła dołożyłem sporo cukinii (uważam, że to warzywo zasługuje tutaj na szczególną atencję) wraz z natką z pietruszki i selera oraz świeży tymianek z szałwią,
- tak to się pitrasiło i pitrasiło, a na parę ostatnich minut gotowania dolałem passatę pomidorową (akurat do leczo nie lubię dodawać świeżych pomidorów – po prostu tak mam!),
- na sam koniec mnie tchnęło i sypnąłem bogato zmielonym kardamonem, coby mi Wilgoć do głowy nie uderzyła.
No i tyle.
P.S.
Osobom mięsożernym polecam dodatek ekologicznej, wiejskiej kiełbasy lub duszonego, mięsa mielonego, najlepiej wołowiny lub cielęciny.
O odżywianiu latem możesz posłuchać na moim webinarze: Lato wg medycyny chińskiej – żywienie i zabiegi wzmacniające odporność!