Uwielbiam tę formę podania strączków. Tym razem padło na połączenie fasolki adzuki i kaszy jaglanej (mniej więcej w proporcji 1:1). Ci, którzy robią wege pasztety, doskonale wiedzą, że dodatek kaszy jaglanej jest super spoiwem dla całej reszty – pasztet jest zwarty i nie kruszy się przy krojeniu, a do tego ma fajny, delikatny posmak.
Pasztety lubię też za ich prostotę – wrzucasz wszystko do naczynia, miksujesz, przekładasz do foremki i pieczesz. Pasztety są też fajne, bo możecie je później odgrzać na patelni i zjeść na ciepło do dowolnego posiłku – taka forma smakuje mi najbardziej!
Ten pasztet robiłem tak, że blendowałem:
– ugotowaną fasolkę adzuki,
– ugotowaną kaszę jaglaną (polecam ugotować kaszę z jałowcem, pieprzem czarnym, lubczykiem, cząbrem, prażonymi: kminem rzymskim i nasionami kolendry),
– podsmażoną na maśle cebulę, pora, czosnek i o ile dobrze pamiętam resztkę jarmużu,
– do tego możecie dodać paprykę wędzoną, chilli, co Wam w duszy gra,
– w miejsce soli możecie dać sos sojowy,
– zawsze do pasztetów dodaję oliwę, często sok z cytryny lub ocet balsamiczny i w razie potrzeby,
– a przypomniałem sobie jeszcze – bardzo polecam do masy dodawać prażone nasiona roślin oleistych (np. słonecznik, sezam), dają bardzo miły posmak!
Powstałą masę przekładamy do foremek i pieczemy (na górę możemy dać podpieczone jabłko lub gruszkę). Jak zawsze wszystko robię na oko. Pasztet piekę ok. 45 – 60 min. w temp. 180 st. Ważne jest, aby przed jedzeniem go ostudzić (ja swój wyjmuję na ten czas z foremki).
Smacznego!
Taijitu – terapie holistyczne – medycyna chińska Kraków, dietetyka TCM, akupunktura, zioła